poniedziałek, 17 czerwca 2013

czasu niemieckiego

Jestem! Mam się dobrze. Wzięłam odkurzacz, miotłę i odświeżam bloga! Jestem bardzo zmęczona, bo dziś wracałam z krótkiego pobytu w Polsce. Prawie 14 godzin w autobusie daje w kość i to dosłownie. W ciągu tych kilku dni w Polsce pojechałam do kochanego Pasłęka, posiedziałam sobie trochę na uczelni (co dwie sesje to nie jedna!), zawitałam do Warszawy, odwiedziłam moje Słoneczka, czyli Klub Tańca Słońce oraz poprowadziłam gościnnie odcinek Kuriera Akademickiego. Ah, sporo tego.

Teraz próbuje doprowadzić moje studenckie mieszkanie do jakiegoś ładu i składu, bo Japonka i Brytyjka tolerują stare kapusty na parapecie, hodowlę kotów na podłodze oraz składowanie kartonów (w dużych ilościach) w kuchni. Komunikuję się z nimi za pomocą wiadomości na karteczkach ("Może byśmy się jakoś podzieliły sprzątaniem?"), bo spotkanie się "na żywo" nie zdarza się często. Dziś do wiadomości dołączyłam toruńskie pierniczki <3 Risa - Japonka, jak zwykle reaguje w przemiły sposób :)







Ale do rzeczy. Powroty do Niemiec mają to do siebie, że wewnętrzny translator miewa pewne opóźnienia. Możecie sobie tylko wyobrazić, jak wyglądała moja wymowa na dzisiejszej fonetyce po 3 godzinach snu i 10 dniach spędzonych w Polsce ;) Człowiek również odzwyczaja się od niemieckich zwyczajów związanych z pojęciem czasu:

1. Moja część lodówki świeciła pustkami. Po krótkiej drzemce postanowiłam zrobić zakupy, zapominając, że centra handlowe są zamykane o godzinie 20.00. Kiedy weszłam do Dusseldorf Arkaden około 19.58 zobaczyłam jeden wielki popłoch. "No tak. Za 2 minuty zamykają sklepy." Zaczynam doceniać polskie galerie handlowe otwarte do późnych godzin wieczornych, a Tesco 24 h powinno dostać nagrodę od klientów.

2. Kolejnym przykładem zaginania czasu niemieckiego jest komunikacja miejska. Może powstać o tym cały esej! Odmierzacze czasu na przystankach są niemal wyjęte ze świata magii! Jedno spojrzenie - "Aha, za 12 minut mam autobus", kolejne spojrzenie w następnej sekundzie - "Już za 7!". Tylko, że te 7 minut trwało 5 minut, a komunikat "sofort" ("natychmiast") trwał jakieś 3. A o znikaniu z odmierzacza autobusów i ponownym się ich pojawianiu już nie wspomnę ;)


3. Obalam mit idealnych niemieckich pociągów. Spóźniają się! I to niekiedy 1,5 h nawet bez zasp śniegowych, czy "złych szyn".

I gdzie ten Ordnung, ja się pytam?!