Zburzę w tym momencie wszystkie stereotypy na temat Erasmusa. Skoro jest się w mieście mody i sztuki, nie wypada nie chadzać do galerii sztuki. tak, galerii sztuki ;) Ale zacznę od początku. Po przyjeździe do Düsseldorfu należy udać się do urzędu, żeby zarejestrować się jako "neue Düsseldorferin". Otrzymuje się pakiet powitalny z niezliczoną ilością ulotek. Jedna z nich uprawnia do zakupu w punkcie informacji turystycznej za 5 euro książeczki z darmowymi wejściami (lub z korzystnymi zniżkami) do muzeów, galerii, kin i innych tego typu obiektów kulturalno - rozrywkowych. Książeczka ze zniżkami ważna jest przez rok. Dziś postanowiłam wybrać się do Kunst im Tunnel (http://www.kunst-im-tunnel.de/d/index.html). Ciekawej galerii sztuki położonej nad samym Renem. Jak sama nazwa wskazuje, znajduje się w tunelu. Na górze jest miła kawiarnia, a na dole galeria. Obecnie można zobaczyć tam wystawę One Third White.
W skrócie:
- ciekawe wariacje kilku artystów, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, w kolorystyce czarno - białej,
- forma galerii - interesująca i godna polecenia,
- dzisiejszy największy artysta w tej galerii - mały pan w czerwonych spodenkach i jego zabawka, czyli biała piłeczka. Zarażał wszystkich uśmiechem, tworząc niezły happening. Jednak panowie ochroniarzowie (sic!) się chyba na sztuce nie znają i poprosili mamę małego artysty o wyjście..
like
like
dotarłyśmy do końca sztuki w tunelu
mistrz
sobota, 27 kwietnia 2013
czwartek, 25 kwietnia 2013
24° Lewandowskiego
Niemcy zostały rozgrzane do czerwoności. Za sprawą Roberta
Lewandowskiego i lata (nie mylić z Lato), które nadciąga w gwałtowny
sposób. Nazwisko "Lewandowski" pojawiło się na pierwszych stronach
większości niemieckich gazet. Prasa drukowana nazywa rzeczy po imieniu
"Lewandowski pokonał Madryt". Co ciekawe, na największych niemieckich
portalach internetowych, mówi się ogólnie o sukcesie całej drużyny, a
nie pojedynczego gracza. Z kolei polskie serwisy "swoje chwalą i swoje
znają". Aż chyba obejrzę kolejny mecz :)
Ważnym nazwiskiem jest dziś również "Celsjusz". Spójrzcie na zdjęcia i zobaczcie, co zrobił z pogodą :)
a na zdjęciach promenada nad Renem, okolice Starego Miasta i słynne "baobaby"
sobota, 20 kwietnia 2013
szopink
Może i Düsseldorf jest miastem mody, ale to z pewnością Essen jest miastem zakupów. 5 piętrowy Primark i cały plac otoczony różnymi sklepami wyprzedza w tym wyścigu Düsseldorf. Około 40 minut jazdy pociągiem (SPÓŹNIONYM! - tak, to mit o niemieckich pociągach jeżdżących punktualnie) i jesteśmy w Kaufsstadt. Nawet pan w informacji turystycznej na początku pokazał na mapie jak dojść do sklepów, a dopiero później wspomniał o zabytkach. Żeby nie było - ja i moja towarzyszka podróży Pani K. rozpoczęłyśmy zwiedzanie od ... zabytków. Nie obyło się od protestów na ulicach. Niemcy ciągle przeciwko czemuś protestują. Kiedy zbliża się weekend widok protestujących osób nie powinien nikogo zdziwić. Po zobaczeniu najważniejszych punktów na turystycznej mapie Essen ruszyłyśmy do Primarka. Podsumuję to krótko:
1. Zdecydowanie za dużo ludzi.
2. Zdecydowanie godzina 16 w sobotę nie jest dobrą porą na zakupy.
3. Zdecydowanie za dużo pięter.
4. Zdecydowanie za dużo zostawionych tam pieniędzy ;)
No ale co robić. Taka sytuacja.
1. Zdecydowanie za dużo ludzi.
2. Zdecydowanie godzina 16 w sobotę nie jest dobrą porą na zakupy.
3. Zdecydowanie za dużo pięter.
4. Zdecydowanie za dużo zostawionych tam pieniędzy ;)
No ale co robić. Taka sytuacja.
wtorek, 16 kwietnia 2013
Botanik
Dziś w ramach 4-godzinnego okienka między zajęciami postanowiłam zajrzeć
razem moją towarzyszką podróży Panią K. do ogrodu botanicznego,
który... mam za domem. W tygodniu jest to miejsce gdzie można spotkać odpoczywających studentów (z racji położenia przy kampusie), a w weekendy jest atrakcją turystyczną. Chyba już wiem, gdzie będę przesiadywać w słoneczne dni :)
piątek, 12 kwietnia 2013
Od początku...
...było wiele formalności. Najpierw co kilka miesięcy dostawało się jakiegoś krótkiego maila, że trzeba wypełnić coś tam i coś tam. Aż do stycznia, gdy masowo zaczęłam otrzymywać wielkie koperty z instrukcjami, umowami i ulotkami. Studenci anglojęzyczni mogą mieć mały problem z tymi dokumentami, gdyż większość jest po niemiecku. Pierwszym pytaniem było oczywiście - Gdzie ja będę tam mieszkać? Na szczęście uczelnia zadbała o to. W Düsseldorfie jest kilka osiedli mieszkaniowych dla studentów. Wraz z stosem papierów padają również słowa "Prosimy wpłacić na konto..." i to wcale nie kilka euro. Także w ciągu dwóch tygodni trzeba było im przesłać odpowiednie sumy, co by hajs się zgadzał ;) Im bliżej wyjazdu, tym druczki zaczęły zmieniać się w mapy, ulotki, informacje o organizacjach (po przyjeździe, dostałam jeszcze ze 3 komplety tych samych pakietów;). O przedmiotach - ani słowa. Bo po co. Kilka linków z masą drzewek, który odczytanie graniczy z cudem. Z pomocą przychodzi mentor i jego mail. "Hi! I'm your Erasmus-Mentor". Jesteś! - pomyślałam - Na pewno mi pomożesz wybrać przedmioty! - dodałam z nadzieją. Sytuacja z przedmiotami zaczęła nabierać kształtu. - Ok, mam do dyspozycji 29 ECTS, mogę wybrać przedmioty i z magisterki i z licencjatu. To nie będzie takie trudne. - skomentowałam linki od Franziski - mojej mentorki. Schody, schody, schody! - jak to niegdyś śpiewali. W ich niemieckim USOSie niektóre przedmioty nie mają ani punktów ECTS ani daty rozpoczęcia zajęć. Ciąg dalszy czeskiego filmu na niemieckiej uczelni nastąpi ;) A ja wracam do sklejania planu zajęć...
nawet Fronczewski o tym śpiewał - klik
nawet Fronczewski o tym śpiewał - klik
czwartek, 11 kwietnia 2013
BaoBaby
Dlaczego Niemcy?! - pytali. Bo tak - odpowiadałam - żeby poznać kulturę, zwiedzać i poduczyć się języka. No i trafiło na Düsseldorf. Pierwsze skojarzenia? Bogate miasto, moda, media, telewizja, powietrzne tramwaje. Pierwsze wrażenia? Dobre samochody, dobre ubrania, wieża telewizyjna na horyzoncie (nie kłamali z tą telewizją), tramwajów w powietrzu jeszcze nie widziałam. Za to rzuciły mi się w oczy drzewka. Nazwane przez moją towarzyszkę podróży "baobabami". Są wszędzie i dzięki nim mogę trafić do sal wykładowych na nieco rozbudowanym kampusie. Prawdziwej ich nazwy niestety nie znam.
A dlaczego blog? Kilka ładnych godzin spędzonych na wertowaniu stron internetowych w poszukiwaniu informacji na temat Düsseldorfu, tamtejszego życia studenckiego i formalności związanych z Erasmusem spowodowało, że postanowiłam założyć bloga, który pomoże nie tylko studentom, ale i turystom :) No, przynajmniej mam taką nadzieję :)
A dlaczego blog? Kilka ładnych godzin spędzonych na wertowaniu stron internetowych w poszukiwaniu informacji na temat Düsseldorfu, tamtejszego życia studenckiego i formalności związanych z Erasmusem spowodowało, że postanowiłam założyć bloga, który pomoże nie tylko studentom, ale i turystom :) No, przynajmniej mam taką nadzieję :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)